Miałam dziś okazję spotkać sięz kimś wyjątkowym. Z kimś, kto mnie rozumie, kto ma podobne problemy do mnie. Dało mi to takiego kopa, jakąś motywację do pracy nad sobą. Oczywiście jest wiele rzeczy, które nas różnią, na przykład stosunek do substancji odurzających (co nie zmienia faktu, że stwierdziłyśmy, że kiedyś musimy iść na piwo), ale miałam wrażenie, że to, co mówię, ma jakiś sens. Że jest ktoś, kto to ROZUMIE i nie wciska mi żadnych pierdół. Dowiedziałam się trochę o oddziałach psychiatrycznych, lekach, lękach... Zamiast sięnade mną użalać, powiedziała, że najchętniej dałaby mi wielkiego kopa w dupę, a taki stosunek do mojej sytuacji odpowiada mi o wiele bardziej. Przeraża mnie tylko to, że obiecałam, że nie będę ignorować A., co może być trochę trudne, bo lubię znikać. Do tej pory tylko M. zatrzymał mnie przy sobie. Ale zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie.
Cały czas nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło, to wszystko jest tak surrealistyczne. Na tyle, że wydaje mi się, że mam schizofrenię. I tym razem to nie derealizacja - po prostu nigdy wcześniej nie czułam, że ktoś rozumie to, co do niego mówię. Czuję taką ulgę, coś ze mnie spłynęło. Po wielu latach miałam okazję na prawdziwą rozmowę. Zawsze na to czekałam, nikt nie potrafił mi tego dać. A. to pewnie trochę dobiło, sama stwierdziła, że parę miesięcy temu nie mogłaby tego udźwignąć. Dlatego też nie będę się narzucać, ale zrobię co w mojej mocy, żeby jej nie ignorować. Z resztą wydaje mi się, że po tym, co dla mnie zrobiła, nie byłabym w stanie nie odebrać telefonu albo nie odpisać na wiadomość. Ale pewnie nigdy nie powiem jej, jak bardzo mnie nasza rozmowa zmieniła.
W sumie żałuję, że nie umiem się komuś przyznać, że zrobił dla mnie coś dobrego albo że mnie skrzywdził. Zawsze udaję pieprzony kamień, niewzruszoną bryłę pozbawioną jakichkolwiek uczuć. A wewnątrz tłumię nadwrażliwość.
W sumie żałuję, że nie umiem się komuś przyznać, że zrobił dla mnie coś dobrego albo że mnie skrzywdził. Zawsze udaję pieprzony kamień, niewzruszoną bryłę pozbawioną jakichkolwiek uczuć. A wewnątrz tłumię nadwrażliwość.