sobota, 10 maja 2014

25. Tak bardzo trzeźwa, tak bardzo pojebana.

Komplikuję sobie życie na własne żądanie. Kłamię na temat rzeczy, które są dla mnie ważne, tylko po to, żeby nie czuć się głupio przez kilka minut. Wszystko mogłoby być takie piękne, gdybym chociaż raz otworzyła gębę. Czemu nie mogę zapomnieć o tej pieprzonej dumie i przestać wciskać ludziom kity na swój temat? Wszystko się zmieniło i nie potrafię spojrzeć prawdzie w oczy, a co dopiero mówić o cudzych oczach? Jakbym tylko mogła ogarnąć się na te parę minut, nie więcej, to połowa moich problemów magicznie by zniknęła. Ale nie - ja muszę brnąć w mój kochany stek kłamstw i wmawiać sobie, że nic się nie zmieniło, bo tak byłoby łatwiej.

Od zaledwie jednego wieczoru zależałoby moje przyszłe szczęście (?), ale nie umiem się przemóc, będąc głupia jak stołowe nogi. M. to zaraz przeczyta i będzie drążył, ale ja znowu będę uciekać od tematu, powinnam dostać medal za odwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz