poniedziałek, 7 kwietnia 2014

18. Łzy, strach i beznadzieja.

Cały dzień płaczę. Zrobiłam test MMPI-2 i zaczęłam się w domu zastanawiać nad pytaniami. A pytania dotyczyły przyszłości, sensu życia, seksualności, rodziny, nauki... Właściwie wszystkich moich problemów. Im dłużej o tym wszystkim myślę, tym gorzej się czuję. Nie zaliczę roku, będę musiała zaczynać od początku. Tylko czy znowu mam studiować to samo, skazując się na 3-5 lat męki? A może powinnam wybrać coś ciekawszego? A może mogę mieć to wszystko w dupie i olać życie?

Nie chcę tak żyć. Przyszłość mnie przeraża. Boję się, że umrze mój dziadek (który jest nota bene moim jedynym krewnym). Boję się, że mojego związku nie da się odratować. Boję się, że do końca życia będę mieć średnie wykształcenie. Boję się, że doszczętnie zwariuję. Boję się budzić każdego dnia i przypominać sobie o tym wszystkim. Pragnę odnaleźć się w rutynie, uspokoić się i zacząć czuć się jak człowiek. Dlatego zdecydowałam, że pójdę do psychiatry, po dwuletniej przerwie. Pewnie wyląduję na lekach, które tym razem chyba muszę brać.

1 komentarz:

  1. Powinnaś studiować to co sprawia Ci radość, jest twoją pasją. Wtedy przejdziesz przez te studia bardziej łagodnie i na pewno łatwiej będzie ci je zaliczyć. Jeżeli czujesz potrzebę udania się do psychiatry to trzymam kciuki za ciebie. Na pewno pomoże Ci się wyciszyć. Ogarniesz to jakoś. Trzymam kciuki za dziadka. Trzymaj się cieplutko!

    http://odnalezc-harmonie.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń